Piękna pogoda za oknami, nastraja oj nastraja.
Ostatnio coraz częściej ludzie w Polsce przekonują mnie, że są po prostu beznadziejni i zero w nich nawet najmniejszej radości. Codziennie jeżdżę autobusami a to do pracy, a to z pracy, a to na zakupy, i już nie mogę się doczekać jak wsiądę na rower. Wracając do naszej beznadziejności, autobus delikatnie zatłoczony. Siedzę sobie gdzieś mniej więcej na środku. Zawsze na przystanku pod kościołem w autobusie linii nr 12 wymieniają się kierowcy- jest to zazwyczaj godz. 12. Średnia wieku w autobusie to 40-55 (dla większości z Polaków jest to czas umierania-let's face their attitude), w każdym razie drzwi się otwierają wchodzi "nowy" Pan prowadzący, natomiast ten który po mnie podjechał już wysiada, staje na środku autobusu i z wielkim uśmiechem na twarzy mówi do nas: "to zostawiam Państwa z tym Panem, chyba sobie poradzi, mam nadzieję, że nie mają Państwo nic przeciwko?"- dla mnie to był miły gest, zwykły żarcik który u mnie od razu wywołał uśmiech na twarzy, no szkoda, że tylko na mojej i Pana "z naprzeciwka". Reszta spojrzała się na niego, i na innych w około z miną taką jakby co najmniej pokazał nam wszystkim, mówiąc kolokwialnie: DUPĘ. Takie mieli miny, opisałabym to: delikatne oburzenie. No tak przecież jak w ogóle Pan prowadzący mógł się do nich odezwać i uśmiechnąć...
To nie jest pierwsza taka sytuacja interakcji między ludzkiej, bądź jej braku. Wydaję mi się, że my Polacy nawet nie staramy się otworzyć na innych, głupi uśmiech, głupie dzień dobry spotkanego całkowicie przypadkiem człowieka, (przynajmniej dla mnie) jest czymś bardzo przyjemnym-tutaj nieporozumieniem. Taki mały gest dobroci (jakkolwiek to nazwiemy), poprawia humor- a już w ogóle z rana.
Jeżeli kiedykolwiek wyjechaliście na zachód, nie mówię tutaj o Stanach, ale chociażby Niemcy, Hiszpania, Francja- tam ludzie są całkiem inaczej do ciebie nastawieni. Mówią ci dzień dobry, mimo że kompletnie się nie znacie. W Stanach starsi ludzie cię przepraszają jak chcą przejść, a nie strzelają miny, i przepychają się przy okazji waląc cię torbą z ziemniakami.
Polska ziemia nie rozwinęła do końca tolerancji która powinna być chlebem powszednim- taka jest moja opinia. Wiele ludzi nie jest w stanie się rozwijać w danym kierunku, bądź wyrazić siebie poprzez strój tylko dlatego, że nie mają na tyle odwagi aby stoczyć walkę z wszystkimi docinkami, spojrzeniami i żałosnymi komentarzami. Ja sama czasami czuję, że gdzieś mi ta odwaga uciekła, albo i nadal ucieka przed innymi.
Rozmawiałam już z tyloma ludźmi na ten temat, i nikt chyba nie jest w stanie mi wytłumaczyć dlaczego tak się właśnie dzieje. Dlaczego jesteśmy zazdrośni, myślimy tylko o sobie, zawiść to nasze drugie imię, a no i przede wszystkim dlaczego jesteśmy pogrążeni po uszy w marazmie?
Ta notka nie jest skierowana do wszystkich osób, ale do tych którzy po przeczytaniu poczują, że coś może w tym być...
Przeczytałam to jeszcze raz i myślę, że "Polaczek" za mną chodzi, ale wiem jedno- postaram się "nie dać" i nie zawieść samej siebie....
A tak po za tymi wszystkimi smutnymi kwestiami mam dla was jakieś zdjęcia ;)
Top: Sweatshirt: SH
Bottoms: Shorts: Dishyou
Shoes: Vans
XOXO